Z wykształcenia jestem iberystką, ale mój obecny zawód ma niewiele wspólnego z wykształceniem. Jestem typowym bliźniakiem, dlatego jeśli za kilka lat zapytasz mnie, czym się zajmuję, jestem przekonana, że będzie to coś innego niż teraz.
Pierwszy kontakt z jogą miałam jeszcze na studiach w 2003 roku. Potem była dłuższa przerwa i kilkumiesięczny romans w 2009, ale regularnie zaczęłam chodzić na zajęcia dopiero w 2013. Przez pierwsze dwa lata to była joga Iyengara, potem pojawiła się ashtanga i przy tej formie praktyki zostałam.
Od czasów liceum wydawało mi się, że to coś dla mnie, ale nie znałam wtedy żadnych szkół jogi, więc gdy kilka lat później okazało się, że są zajęcia dla studentów, zapisałam się na nie.
Moja praktyka ashtangi i to jak ją odbieram zmienia się w czasie. Na początku była dla mnie wymagającą formą ruchu, która męczyła moje ciało, poprawiała jego sprawność i powodowała, że na półtorej godziny wyłączałam myślenie o codziennych problemach. Dodam, że praktykę ashtangi zaczęłam nietypowo, bo od razu od połowy pierwszej serii i przez prawie dwa lata były to zajęcia prowadzone. Tak jak wielu uczniów, bałam się zajęć w stylu mysore, bo wydawało mi się, że się na nie nie nadaję, bo nie pamiętam sekwencji. Obecnie mysore to moja ulubiona forma. Mogę w swoim tempie i zależnie od samopoczucia, stanu ciała przejść przez praktykę dostosowaną do mnie.
Co ciekawe regularność nigdy nie była dla mnie największym wyzwaniem. Bardzo szybko zaczęłam praktykować pięć razy w tygodniu. To, nad czym cały czas pracuję, to nieprzywiązywanie się, między innymi do tego, jak w danym momencie wygląda moja praktyka. Nic nie jest na stałe, ani to co dobre, ani to co złe – truizm, ale mam wrażenie, że zapominamy o tym.
Każda czynność, którą wykonujemy regularnie i z oddaniem, zmienia nas. Z całą pewnością dzięki jodze zyskałam głębsze rozumienie swojego ciała, tego jak funkcjonuje i co jest dla niego dobre, a co nie. Mój styl życia stał się bardziej higieniczny, bo kładę się wcześniej spać, nie jem późnych kolacji, pod 20 odcinam się od social mediów, by móc dobrze wypocząć w nocy. Wewnętrznie czuję się bardziej spójna.
Jest wiele form jogi i zachęcałabym do zapoznania się z różnymi metodami. Dla jednych najważniejszy będzie czynnik fizyczny, dla innych aspekt duchowy. Warto przed pójściem na zajęcia poczytać troszkę, porozmawiać ze znajomymi, którzy chodzą na zajęcia jogi. Wierzę, że każdy może praktykować jogę, wystarczy tylko znaleźć w sobie gotowość, by spróbować. Bez niej będziemy stosować dziesiątki wymówek by nie stanąć na macie.
Zdjęcia autorstwa Pauliny Myśliwiec we wnętrzach szkoły Santosza Joga na warszawskim Powiślu